Koniec czerwca 2016 roku, pracownik socjalny wnioskuje o przydzielenie asystenta do rodziny, która wymaga wsparcia w zakresie poprawnego wypełniania funkcji opiekuńczo-wychowawczej, poprawy warunków mieszkaniowych oraz aktywizacji zawodowej. Kierownik wydaje pozytywną opinię, co skutkuje objęciem rodziny wsparciem asystenta rodziny.
W lipcu 2016 roku przed wyjazdem na pierwszą samodzielną wizytę asystenta do rodziny, pracownik socjalny krótko charakteryzuje jej aktualną sytuację oraz problemy z jakimi się boryka. Z realizacji wydawać by się mogło, że historia rodziny jak każda inna, jednak po przybyciu na miejsce okazuje się inaczej…
Stara drewniana chatka, niemalże w centrum Gminy, wygląd fatalny. W przedsionku ciemno, ponuro, rozpadające się drzwi i parę staroci. Jak się okazuje to wynajmowana część domu przez samotną matkę, która wychowuje niepełnoletnie dziecko. Rodzina zajmuje dwa pomieszczenia, czyli kuchnię i pokój. Przemakający sufit, popękane i odrapane ściany, brak łazienki a nawet ubikacji, stare niedomykające się okna i drzwi oraz zniszczone meble, a w tym wszystkim samotna, zdesperowana matka z dzieckiem. W pomieszczeniach zauważyć można rozłożoną trutkę na myszy, które nie pozwalają na spokojny sen zarówno Pani M. jak i dziecka. Brak stałej pracy (bo kto zatrudni samotną matkę), obowiązki związane z wychowaniem niepełnoletniego dziecka i samotność, która po starcie osoby najbliższej doskwiera i powoduje brak wiary we własne możliwości oraz utratę nadziei na lepsze jutro.
Pierwsze wizyty polegały na rozmowach, które pozwoliły na zdobycie zaufania rodziny. Pani M. opowiedziała swoją historię, która przyprawia o gęsią skórkę. Kilkanaście lat temu wyszła za mąż w nadziei, że będzie miała szczęśliwą rodzinę, jednak szybko życie zamieniło się w piekło, mąż zaczął nadużywać alkoholu i stosować wobec niej przemoc psychiczną i fizyczną. Wszystko to cierpliwie znosiła, wychowując trzech synów i pracując u męża w gospodarstwie rolnym. Gdy dzieci stały się pełnoletnie, podała sprawę o rozwód i uciekła od męża. Po pewnym czasie złączyła się z partnerem, z którym stworzyli nową rodzinę, na świat przyszedł syn. Oboje pracowali dorywczo u właścicieli domu, odrabiając w ten sposób między innymi czynsz. Wszystko układało się pomyślnie, jednak szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ partner Pani M. zmarł na zawał, gdy syn był jeszcze mały. Ojciec chłopca nie był ubezpieczony, dlatego dziecku nie przysługuje żadne świadczenie rentowe.
Podsumowując – samotna matka z małym dzieckiem, bez stałej pracy, w wynajętym domu, który nie nadaje się do mieszkania i zbliżająca się „wielkimi krokami” zima. W takiej sytuacji asystentowi nasuwa się szereg pytań, ale jedno jest pewne, trzeba znaleźć legalną pracę.
Sierpień 2016 r. rozpoczynamy poszukiwanie pracy, sprawa jest tym bardziej trudna, że Pani M. musi odprowadzać i odbierać syna ze szkoły, co znacznie zawęża godziny w jakich może podjąć zatrudnienie. Szereg wykonanych telefonów, przeglądniętych ofert, aż tu nagle los się uśmiecha. Pojawiła się szansa uzyskania zatrudnienia na umowę o pracę w miejscowości oddalonej o 3.5 km od miejsca zamieszkania Pani M. Ponieważ, kobieta jest bardzo przejęta i zdenerwowana, jedziemy razem na rozmowę wstępną. Pani M. zadaje sobie pytania Czy się uda? Czy dam radę? itp. Asystent całą drogę wspiera, podtrzymuje na duchu i dodaje wiary w to, że trzeba być dobrej myśli. Firma „przyjazna rodzinie”, bo tak można ją nazwać chętnie przyjmuje Pani M do pracy w dogodnych dla niej godzinach, co umożliwia jej bezpiecznie zaprowadzić i odebrać dziecko ze szkoły. Pani M pozostaje tylko rozmowa z właścicielką domu, u której pracuje dorywczo (sprzątając) o fakcie podjęcia nowej, legalnej pracy.
Nastała radość…jednak nie na długo, gdyż los bywa przewrotny. Pani M. zaproponowała właścicielce lokalu, że będzie u niej sprzątała w soboty lub popołudniami. Właściciel nie akceptuje jednak faktu, iż kobieta podejmuje zatrudnienie i postanawia wypowiedzieć samotnej matce z dzieckiem umowę najmu, cyt. „Jeśli mentorka znalazła pani pracę to niech znajdzie jeszcze pani mieszkanie, ma pani czas do końca października, mam z panią same problemy”. Zatem pojawia się kolejny i to zasadniczy problem – mieszkanie. Kryteria – dla samotnej matki – w pobliżu szkoły – stosunkowo blisko nowo podjętej pracy – jak najtaniej.
Początek września zaczynam poszukiwania, telefony, rozmowy, wizja lokalna, rozmowy z sołtysami i w końcu udaje się znaleźć odpowiedni dom. Pani M nie może ukryć wzruszenia, do tej pory nie wierzyła, że jej życie może się odmienić. Nareszcie będzie łazienka i pokój dla syna. Pani M. od zaraz chce rozpocząć sprzątanie i przeprowadzkę.
Jednak istnieją drobne przeszkody, dlatego do pomocy potrzebny jest zespół ludzi gotowych odmienić los innych i spowodować uśmiech na buziach tej rodziny. Pomieszczenia wymagają pomalowania, w kuchni brakuje mebli tj. szafek, stołu, krzeseł, zlewozmywaka oraz kranu. W pokoju dla chłopca potrzebne są panele, biurko do nauki, szafa, regał oraz łóżko i pościel. W domu brakuje również pieca, którym będzie trzeba ogrzać pomieszczenia w zimie. Pani M. codziennie pieszo pokonuje 3,5 km do pracy, dlatego też mile widziany byłby rower, np. składak, który niejednokrotnie zalega bezużytecznie w gospodarstwie domowym.
Środki finansowe rodziny nie wystarczą, aby w tak krótkim czasie samodzielnie dostosowała dom do zamieszkania, dlatego każda forma wsparcia jest bardzo cenna, a nawet najdrobniejszy gest będzie miał ogromne znaczenie.
Osoby pragnące pomóc proszę o kontakt pod nr. 513-329-180. Jak się dalej potoczą losy rodziny w pewnym stopniu zależeć będzie od ludzi dobrego serca.
B. Piekara
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Iwanowicach